Abstrahując od wszystkich przeszłych wydarzeń, żyłam i nadal żyję w PERMANENTNYM stresie, wiecznym niepokoju. Jeśli tego nie pilnuję to oprócz tego, że moje zdrowie fizyczne siada na maksa, to moje życie “na co dzień” – książę, praca, plany – również leci, od razu na łeb z połamaną szyją. Ale! Ponad rok temu ciąg różnych wydarzeń trochę zmusił mnie do tego, żebym usiadła i popatrzyła na siebie z perspektywy. Wtedy miałam taki jeden dzień, w którym nie zjadłam nic przez 24 godziny, poszłam na super ciężki trening, w głowie miałam kosmos i na koniec wróciłam do domu, w którym mieszkał już obcy dla mnie człowiek. To był chyba moment kulminacyjny, kolejny w ciągu kilku poprzednich dni. I wtedy siadłam, zaczęłam czytać dużo artykułów o #mentalhealth, spisywać różne wydarzenia i swoje uczucia z tym związane i stwierdziłam, że już nie mogę tak dłużej sobie robić źle, że ten stres i wszystko, że trzeba to wszystko ogarnąć – ale małymi krokami.
Od tego czasu opracowuję sobie różne metody, jak się nie dać samej sobie wykończyć. Są tu pod spodem, jeśli i Ty chciałbyś/chciałabyś skorzystać!
1. ĆWICZENIA – włącz jak najczęściej możesz aktywność fizyczną. Wcale nie musisz kupować karnetu na zumbę czy nowych butów do biegania, a czasem nawet nie jest to wskazane, taki intensywny trening. Ja rok temu poszłam na ostatni trening crossa, zrezygnowałam z karnetu z siłki i zaczęłam więcej chodzić, ćwiczyć jogę i pilates, na wiosnę trochę rower. Jeśli jesteś osobą żyjącą w niepokoju i stresie to na bardzo intensywnym treningu cardio Twój organizm wcale nie odpoczywa, tylko wchodzi na jeszcze wyższy poziom stresu, trening nie daje żadnych efektów, a Ty się denerwujesz jeszcze bardziej. Bez wchodzenia w szczegóły z tym, jak pracuje nasz układ hormonalny i jaką doshą jesteś – jak ogólnie lubisz się stresować i znasz wszystkie kąty w pracy, w których możesz się wypłakać z wkurwienia (żeby czasem nikt nie widział, bo jeszcze sobie coś pomyśli to naprawdę) – spróbuj z tą jogą i pilatesem zamiast ćwiczeń na wysokim tętnie.
2. SKUP SIĘ NA TU I TERAZ – osoby takie jak my mają tendencje do myślenia o przeszłości i przyszłości, bardzo rzadko o teraźniejszości. O tym, jakie fakapy w życiu zrobiliśmy, ile rzeczy musimy jeszcze zrobić, przeczytać, zobaczyć, udowodnić. Tego skupienia na ’teraz’ mnie uczy joga, bardzo dosadnie, bo jak przestaje się skupiać to tracę równowagę w różnych asanach. To bardzobardzo ważne, żeby nie wybiegać ani w tył ani w przód, tylko myśleć, że to co teraz jest super ważne i super dobre, bo właśnie tutaj mieliśmy być. A jeśli jesteś już trochę dalej z trzymaniem w ryzach swojego niepokoju – pomyśl o medytacji. Na początek łatwiej z różnymi apkami (np. Head Space) albo z YouTubem.
3. ODDYCHAJ DOBRZE – prowadzenie swojego oddechu według różnych schematów to metoda walki ze stresem stara jak świat. Dwie techniki ode mnie: 1) weź oddech licząc do 4 i zrób wydech, też licząc do 4 – i tak kilka razy, aż się wstępnie uspokoisz. Potem etap DRUGI, oddech Nadi Shodhana, czyli oddech naprzemienny – robi się go kilka razy, potem minutka przerwy. Jeśli cierpisz na epilepsję lub nadciśnienie – nie rób tego ćwiczenia oddechowego! Ten sposób oddychania jest mega łatwy, ale trochę ciężko go opisać – szczególnie jak ktoś ma problem z odróżnianiem prawej i lewej strony dlatego wrzucam tutorial: https://www.youtube.com/watch?v=lz30MfXDeew
4. NAUCZ SIĘ WYBACZAĆ – przede wszystkim sobie, ale też innym, którzy mogli ci trochę namieszać w życiu i zranić. Nawet jak czasem zamieszali za mocno, to i tak wybaczaj, w Twojej głowie będzie spokojniej. Tylko zrób to porządnie, żeby nigdy nagła wielka kula żalu do niektórych ludzi nie wybudziła cię z dobrego snu.
5. Wprowadź do swojego codziennego żyćka jakiś STAŁY PUNKT – nie chodzi o codzienne budzenie się o tej samej porze do pracy, raczej o takie jednak bardziej przyjemne aktywności, np. wygospodarowanie sobie czasu codziennie na ulubiony serial, film, rozdział książki. Nawet nie dlatego, żeby się zrelaksować podczas tej czynności, ale właśnie po to najbardziej żeby wiedzieć że ją się ma, że co by się nie działo jest ten stały i bezpieczny moment.
No i na koniec – wczoraj Ola Radomska z @mamwatpliwosc wrzuciła na swoje story taki krótki tekst i chciałabym zacytować tu jedno ważne zdanie, które zacytuję jako podsumowanie:
KIEDY PONIESIESZ PORAŻKĘ, TO ZNACZY ŻE PONIESIESZ PORAŻKĘ. A NIE, ŻE JESTEŚ PORAŻKĄ.