Zastanawialiście się kiedyś, kiedy osiągacie ten stan jak z reklamy Big Milka – zapadanie się w miękką chmurkę? Co do tego doprowadza – ludzie, sytuacje, dobra carbonara?
U mnie to jest moment, kiedy się budzę, a moja głowa nie wjeżdża jeszcze na A4.
Kiedy jeszcze nie zdążę pomyśleć, ile rzeczy mam do zrobienia, startupów do wymyślenia i w którą stronę pokierować swoją karierę. Kiedy słońce próbuje wejść przez ciężkie zasłony do nowego domu. Kiedy patrzę na lewo i przez tą krótką chwilę nic nie może się stać, tak naprawdę. To jest moja błogość – krótka, kilkusekundowa chwila każdego dnia. I nic już tak dawno mnie nie ucieszyło, jak to, że odkryłam, że ją mam.
To jest dobre ćwiczenie, takie na teraz i kolejne dni – poobserwowanie siebie i łączenie ze sobą kropek, żeby zbudować obraz swojego błogostanu. Zróbcie je na sobie. Będzie lżej.